Oto sprawa podsumowana przez LLM. (Naprawdę całkiem dobra w moim zdaniu.) -- Wyobraź sobie, że próbujesz naprawić kraj, używając tylko pytań. Żadnych manifestów, żadnych pięcioletnich planów — tylko nieustanny katechizm: Czy mylimy pieniądze z bogactwem? Czy bezczynność i przemysł są prawdziwymi dźwigniami? Czy narodowy bank by pomógł? Czy to nie jest absurdalne pić importowane claret, podczas gdy twoi sąsiedzi chodzą boso? Pytania pojawiają się w setkach, staccato i oskarżycielskie, jakby biskup przesłuchiwał całą wyspę. To jest "The Querist" George'a Berkeleya (1735–1737), książka, która wygląda mniej jak metafizyka, a bardziej jak warsztat polityczny, i jest mocnym powodem, by sądzić, że Berkeley zasługuje na miejsce w prehistorii ekonomii rozwoju. Berkeley miał być filozofem immaterializmu, człowiekiem, który powiedział, że być to być postrzeganym. Ale w Irlandii stał się filozofem źle przydzielonej uwagi. Kraj wpatrywał się w przepływy złota jak gorączkowy pacjent w termometr, a potem zastanawiał się, dlaczego choroba trwała. "The Querist" zaczyna od oddzielenia bogactwa od blasku kruszcu: "Czy naród wewnętrznie nie mógłby mieć prawdziwego bogactwa... bez pomocy złota i srebra?" Odpowiedź, do której cię prowadzi, to, że pieniądz jest licznikiem, a nie nagrodą; bogactwo tkwi w wykwalifikowanych rękach, pracujących warsztatach i niezawodnym obiegu. W jednym oddechu pyta, czy "bogactwo kraju nie będzie proporcjonalne do umiejętności i przemysłu jego mieszkańców", a w następnym chce wiedzieć, czy więcej gotówki krąży przy stołach karcianych w Dublinie niż na wszystkich jarmarkach Irlandii — proto-miara tego, ile talentu jest odciągane do gier o sumie zerowej. Pytania są proste. Diagnoza nie jest. Jeśli to brzmi nowocześnie, to tak jest. Duża część ekonomii rozwoju od tego czasu była literaturą o koordynacji i zaufaniu — jak przekształcić liczniki w kapitał i transakcje w trajektorie. Berkeley dostrzegał te same mechanizmy w XVIII-wiecznym kluczu. Proponuje konkretne rozwiązanie instytucjonalne, które nie byłoby na miejscu w nowoczesnym memorandum politycznym: publicznie wspierany "bank kredytu narodowego" wydający noty, aby zmobilizować bezczynne zasoby. Jest ostrożny w kwestii ram prawnych (pyta, czy Parlament musi to zabezpieczyć, i czy fałszerstwo powinno być przestępstwem), ale nie wstydzi się ambicji: rozszerzyć kredyt, poszerzyć obieg, rozpocząć produkcję i pozwolić, by zaufanie się kumulowało. Forma to zapytanie — Czy to chimera? — ale treść to plan działania. Druga część jego programu byłaby dzisiaj zakwalifikowana jako polityka przemysłowa. Berkeley uważał, że Irlandia powinna produkować to, co może wiarygodnie wytwarzać, i nosić ubrania, które może wiarygodnie tkać. Skupia się na lnie i "sztuce projektowania", zauważając, w sposób ekonomicznego naturalisty, że postrzegana piękność damasku może mieć znaczenie dla wartości tak samo jak jego liczba nitek — smak jako granica produkcji. Pojawiają się pytania o szkolenie, o kopiowanie technik holenderskich, o to, czy Irlandki mogą "szyć, prząść, tkać, haftować" wystarczająco, aby konkurować z importem. Może to brzmieć lokalnie, dopóki nie zdasz sobie sprawy, że opisuje drabiny jakości, branding i kapitał ludzki — "projektowanie" jako szok produktywności. Jest także, szczerze mówiąc, paternalistą. Berkeley chciał, aby irlandzcy konsumenci przesunęli swoje zapotrzebowanie w kierunku krajowych towarów i był gotów zaangażować modę, duchowieństwo i prawo, aby ich do tego skłonić. Claret i francuski brandy są złoczyńcami w jego małej moralitetcie, nie dlatego, że są grzeszne, ale dlatego, że są makroekonomicznie niespójne: odciągają monety i sprzyjają gustom, których Irlandia nie może zaspokoić na dużą skalę. Bawi się zasadami sumptuaryjnymi; pisze idealnego patrioty jako kogoś, kto nosi irlandzką wełnę i pije piwo, miód lub cydr. Jeśli odrzucisz XVIII-wieczny ton, zobaczysz diagnozę rozpoznawalną w powojennych debatach rozwojowych: mała, otwarta gospodarka uzależniona jest od importów statusowych i luksusowych towarów niehandlowych; sektor towarowy więdnie; kraj nigdy nie buduje uczenia się przez działanie, którego wymaga kumulacja. Rozwiązaniem Berkeley'a nie były taryfy, lecz inżynieria kulturowa — próba przesunięcia krzywej popytu za pomocą kazań i wstydu. Nie musisz popierać metody, aby podziwiać spójność modelu. Trzecią rzeczą, którą robi Berkeley — część, która sprawi, że nowocześni ekonomiści się uśmiechną — jest pomiar. Pyta, czy rząd powinien publikować coroczne inwentarze towarów na jarmarkach "aby ocenić wzrost [handlu]", a następnie, w tym samym oddechu, czy więcej pieniędzy zmienia właściciela przy stołach karcianych niż w całym tym handlu razem wziętym. To prymitywny projekt rachunków narodowych, zszyty z intuicją o złym przydziale. Ekonomia rozwoju odkryła dawno temu, że to, co mierzysz, staje się czytelne, a to, co staje się czytelne, czasami można poprawić. Berkeley chciał ksiąg rachunkowych, zanim chciał wykładów. Wszystko to byłoby łatwiejsze do zlekceważenia jako polityka z fotela, gdyby pozostał w fotelu. Nie pozostał. Jako biskup Cloyne próbował przeprowadzić eksperyment lokalnie. Założył szkołę przędzalniczą dla dzieci, zaplanował przytułek "dla silnych włóczęgów" i zasadził len i konopie — niskotechnologiczne interwencje, aby przyzwyczaić ludzi do przekształcania czasu w towary. Płacił wynagrodzenia w monetach i zauważył, z satysfakcją pracownika terenowego, że dzieci gromadziły swoje wynagrodzenie, aby kupić sobie własne ubrania. To nie jest zrandomizowane i nie jest czyste, ale wrażliwość jest znajoma: traktuj tarcia poważnie; spotykaj ludzi tam, gdzie są; spraw, aby gotówka i umiejętności się poruszały; ucz się z informacji zwrotnej. Nawet quixotyczny college w Bermudzie — plan Berkeley'a, aby edukować kolonialnych elit i rdzennych studentów razem jako pipeline cnotliwych administratorów — z perspektywy czysto rozwojowej, wygląda jak teoria dostarczania instytucjonalnego. Szkol kadry, dostosuj normy, zbuduj klasę, która może uczciwie zarządzać i wyobrażać sobie produktywnie. Projekt nie powiódł się w procesie budżetowym Westminsteru, ale założenie jest przodkiem każdej dotacji na budowanie zdolności, na którą kiedykolwiek przewróciłeś oczami. Ile z tego było filozofii przemycanej do polityki? Całkiem sporo. Metafizyka Berkeleya czyni go niezwykle czujnym na społeczną konstrukcję wartości. Jeśli wartość rzeczy zależy od tego, jak umysły się na nie koordynują, to pieniądz jest zdecydowanie znakiem, a nie substancją; bogactwo narodowe to wspólna halucynacja, która może się pogarszać lub poprawiać w zależności od nawyków, instytucji i opowieści. Tak więc "The Querist" czyta się jak praktyczny podręcznik na temat zmiany tego, co ludzie postrzegają razem. Noś irlandzki len; chwal rzemiosło; zbuduj bank, w który wszyscy wierzą; licz to, co ma znaczenie; spraw, aby bezczynność stała się niemodna; spraw, aby projektowanie było godne podziwu. W tym świetle Berkeley nie jest dewiacyjnym moralistą Tory, ale radykalnym empirykiem dóbr publicznych: pyta, jak przesunąć normy, aby wskaźniki poruszały się razem z nimi. Aby było jasne, jest tu wiele do zakwestionowania. Jego preferowane instrumenty — duchowe nawoływania, sumptuaryjne popychy, narodowa cnota — sprawią, że nowocześni liberałowie się wzdrygną. Był anglo-irlandzkim biskupem z ślepymi punktami swojego stanowiska, zdolnym do protekcjonalizmu wobec "naturalnych Irlandczyków", a niektóre z jego projektów są splątane z hierarchiami kolonialnymi, które teraz odrzucamy. Jednak rdzeń rozwojowy "The Querist" jest zdumiewająco współczesny: finanse to technologia mobilizowania nadwyżek; przemysły potrzebują projektowania, a nie tylko krosien; dane są warunkiem strategii; złe przydzielenie często ma charakter kulturowy, zanim stanie się oparte na kapitale; a prawdziwe bogactwo to ludzie uczący się robić więcej razem.
Patrick Collison
Patrick Collison3 wrz, 23:03
Czy George Berkeley był pierwszym ekonomistą rozwoju?
71,4K