Rozumiem. To znaczy, zabił go i wyrył swoje osobiste polityczne zastrzeżenia dotyczące ogólnego systemu finansowania opieki zdrowotnej, w którym ten ojciec dwójki dzieci pełnił rolę osobistego totemu na swoich łuskach, ale to nie było tak, jakby to była zaplanowana próba zwrócenia uwagi na ten problem czy coś w tym stylu. To było raczej coś w rodzaju prywatnie wymamrotanej wiadomości. Czy ludzie w ogóle by to zauważyli? Jak mógłby to wiedzieć? To bardziej typowe rzeźnictwo dyrektora ds. zdrowia w pewien losowy poranek w Nowym Jorku.