Jednym z najdziwniejszych objawów wysokiej ekspozycji jest to, że ludzie, którzy nie wiedzą nic o mnie, rozwijają te wyobrażenia i nie potrafią ich odróżnić od mojej prawdziwej historii życia i osobowości (której nie znają). Liczba esejów, które czytam od całkowitych obcych na temat mojej osobowości, historii i motywów, jest oszałamiająca. A najdziwniejsze jest to, jak stanowczy są ci ludzie w swojej wersji mnie. Do tego stopnia, że nieustannie przypisują nieistniejący ton i kontekst wielu moim wypowiedziom. (Myślę, że najczęściej obwiniają mnie o bycie "defensywnym", gdy się z nimi nie zgadzam). To dziwne, że muszę przypominać ludziom, że to, co widzą przez wąski i zniekształcony obiektyw mediów społecznościowych, jest dalekie od pełnego obrazu, a sposób, w jaki wypełniają luki, ma bardzo mało wspólnego ze mną, a dużo z ich własnymi problemami. (Najbardziej oczywiste, gdy usprawiedliwiają się mówiąc "przypominasz mi [bliskiego krewnego/doświadczenie, które miałem/siebie, gdy byłem młodszy]", co jest wszystkim, tylko nie wyraźnym przyznaniem, że projektują swoje problemy na mnie.) To dziwne, że ci ludzie nie rozumieją, jak niegrzeczne jest to zachowanie. Nawet bolesne, gdy pochodzi od ludzi, z którymi miałeś kilka rozmów i którzy byli dla ciebie niczym innym jak życzliwi. Ale oto jesteśmy. Internet to dziwne miejsce.