W Londynie, w restauracji BBQ inspirowanej Teksasem, pewien dżentelmen, który wydaje mi się być brytyjskim finansistą z wyższych sfer, opowiada swoim kumplom o swoim roku przerwy, podczas którego teksańscy naftowcy byli hojnymi dawcami napiwków, doskonale naśladując akcent. Globalizm szaleje niektóre dni.