Ostatni tydzień pokazał mi, że większość Amerykanów nie potrafi dostrzegać znaczenia poza "aktualną rzeczą". Naród został skrócony do niebytu, umieszczając postrzeganą wagę swoich instytucji w tym, co akurat jest na topie. Ludzie szczerze wierzą, że społeczeństwo się rozpadnie na podstawie tego, co widzą w Internecie, filtrowane przez wszelkie polityczne skłonności, w które zostali uwarunkowani. To bańka w hiperreaktywnej populacji, gdzie horyzont czasowy wydarzeń trwa tylko 72 godziny, zanim zresetuje się do następnej "aktualnej rzeczy". Żyjemy w erze reaktywnej retardacji. Ludzie nie mogą stać się głupsi niż to.